poniedziałek, 18 września 2000

I hope you're proud how you would grovel in submission to feed your own ambition

C
H
A
R
A
K
T
E
R

Pierwsze słowo jakie przychodzi na myśl obozowiczom lub nauczycielom, gdy zapyta się ich o Marlow będzie zapewne brzmiało charakterna. Ani w złym, ani w dobrym tego słowa znaczeniu. Córka Apollina jest bowiem dosyć zadziorna - trochę jak dzieciak Aresa - i przemądrzała - zupełnie jak potomkowie Ateny. Ogromną przyjemność sprawia jej poprawianie błędów innych, czy to błahych, czy sporych. Dla niej to żadna różnica. Wielu mogłoby stwierdzić, że to przez kompleks wyższości, ale to nie jest prawda. Przez całe swoje dzieciństwo Marlow była poddawana ogromnej ilości krytyki ze strony swojej matki, która nawet nie chciała słyszeć słowa sprzeciwu albo zdania córki na dany temat. Nie i już, koniec. Nic dziwnego, że kiedy trzynastoletnia półbogini dotarła do obozu - gdzie mogła w końcu rozłożyć skrzydła - zrobiła wszystko, by nie pozwolić znowu sobą pomiatać. Może wydawać się przez to niesympatyczna, ale to również nieprawda. A przynajmniej częściowo. Dla osób, które zajdą jej za skórę potrafi być naprawdę okropna, ale jeśli nie ma żadnych konkretnych powodów, by kogoś znielubić jest przeważnie całkiem życzliwa i pomocna. Jako iż ma już sześcioletni obozowy staż stara się wyciągać pomocną dłoń ku 'nowym nabytkom'. Nie należy jej jednak brać za wzór cnót i dobry przykład - po ojcu odziedziczyła, właściwą również dzieciakom od Hermesa, chęć do psot. To pewnie dlatego tak lubi spędzać z nimi czas, kiedy akurat nie ma zmiany w infirmerii. Pogodna i wesoła, skora do żartów i zabaw - szczególną miłością darzy obozowe ogniska oraz zawody sprawnościowe - rywalizacja domków. 
Na złośliwość odpowie złośliwością, to chyba logiczne. I ile przekomarzanka ma jedynie charakter humorystyczny, Marlow nie posunie się dalej. Słownie zaatakuje dopiero jako druga, trzeba ją do tego sprowokować. Jest również często porywcza, artyści tak mają. Mimo dosyć wysokiego ilorazowi inteligencji zazwyczaj działa impulsywnie, na przykład mówiąc co jej ślina na język przyniesie. Nie zastanawia się nad konsekwencjami swojej wypowiedzi, co często wywołuje nieprzyjemne dla obu stron sytuacje. Sama Marlow nie robi tego specjalnie, co widać dosłownie sekundę później na jej skruszonej twarzy. Ale ma też dosyć spory problem z przeprosinami, zwyczajnie nie potrafi przyznać się do błędu. Nie, stop. Jednak potrafi. Lecz  nienawidzi, po prostu nie znosi tego robić.
Nie jest również zbyt pewna siebie, chociaż można to wywnioskować z zaciętego wyrazu twarzy i dumnie uniesionego podbródka. W gronie osób, za którymi przepada można by ją wziąć za taką osobę, która pierwsza się postawi albo nie zgodzi. Błąd. Zazwyczaj ma problem z przełamaniem własnych lęków - na przykład jazdą na pegazie. Dotąd nie wsiadła na jakiegokolwiek z wierzchowców i nie zamierza tego robić, przynajmniej w najbliższej przyszłości i nie z własnej woli - oraz wypowiedzeniem własnego zdania przed dużą grupą ludzi. Obawia się oceny z ich strony. Aczkolwiek nie należy również do grona osób tchórzliwych - do tych chwalących się brawurą również nie. Lubi mówić, że stoi na zdrowej granicy nazywanej rozsądkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz